piątek, 30 sierpnia 2019

Pewnego słonecznego dnia Amiś postanowił, że chce zamieszkać z dala od swojej potworkowej rodziny. Był bardzo zły na wszystkich jej członków, ponieważ uważał , że kompletnie go nie rozumieją. Amiś wierzył, że będąc sam stanie się w końcu szczęśliwy. Postanowił, że wyruszy na północ od potworkowego lasu. W tych okolicach znajduje się mała, opuszczona chatka, którą zamieszkiwały niegdyś niedźwiadki. Chatka ta wiele lat temu była bardzo piękna, teraz jednak nikt jej nie odwiedza. 
Amiś swoją przygodę zaczął od spakowania walizki. Nie wiedział czy jeszcze kiedyś zobaczy potworki, postanowił więc, że zabierze wszystko co ma. Do małej torby spakował swoje ubranka, ulubiony kapelusz, koc który miał go ogrzewać i kilka rodzinnych pamiątek. Jedną z pamiątek były odciski łapek, które zrobili wszyscy członkowie rodziny jeszcze gdy Amiś był małym szkrabem. Potworek do swojej torby wrzucił także trochę jedzenia między innymi korę. Popatrzył na swój pokój. Westchnął… Wiedział, że może przyjść moment, w którym za nim zatęskni. Amiś nie wycofał się jednak ze swojego planu. Schował swoją torbę pod łóżko i postanowił, że wyruszy gdy tylko wszyscy zasną. 
Mijały godziny, Amiś wpadł w wir codziennych zajęć. Pomagał rodzeństwu zbierać rośliny  i zioła, które pachniały wiosną. Ugotował wraz z babcią zupę pomidorową dla całej rodziny. Amiś wiedział, że to jego ostatnie takie przygotowania. Łzy napływały mu do oczu, jednak chciał trzymać się swojego planu. 
Wczesnym wieczorem wrócił do swojego pokoju , rozejrzał się raz jeszcze po nim, a gdy już usłyszał pierwsze chrapanie po cichutku wyjął torbę spod łóżka. Przeczesał swoje futerko energicznie i wymsknął się bezszelestnie z pokoju. Mijał kręte korytarze domku, przemierzał je bezdźwięcznie jak  mała myszka. Po paru minutach szybkiego marszu, udało mu się opuścić drzewo. Było już bardzo ciemno, nad głową Amisia błyszczały gwiazdy, a potworek z zachwytem się im przyglądał. Gwiazdy przypominały mu różne zwierzęta, które poznał. Potworek ruszył ochoczo w drogę. Mijały minuty, godziny. Amiś oddalał się od domu coraz bardziej. Wiedział, że teraz nie ma już odwrotu. Noc stawała się coraz ciemniejsza, wszelkie istoty mieszkające w starym lesie zapadły w głęboki sen. Amiś bał się okropnie ciemności. Dreptał teraz po cienkiej dróżce położonej pomiędzy gęstymi drzewami,
Amiś poczuł ukłucie w serduszku. Takie dziwne uczucie jakby coś było nie tak, ale  nie wiedział co to. Zignorował więce to uczucie i szedł dalej. 
Potworek położył się spać po kilku  godzinach marszu, był już zbyt zmęczony by iść dalej. Przycupnął pod drzewem i okrył się liśćmi niczym jeż. Po kilku minutach jego powieki były już na tyle ciężkie by opaść wprost na oczy. Jego ciało ułożyło się teraz najwygodniej jak tylko mogło, a w jego głowie zaczęły pojawiać się marzenia senne. 
Amiś w pierwszym śnie widział swoją rodzinę. Najpierw w jego główce pojawiła się mama. Ta sama, która co dzień robiła mu śniadania. Na śniadankach w rodzinie potworków codziennie były placki z cukinii i kora brzozowa polana miodem. Dieta ta jest bogata w witaminy i dodaje dużo siły. Mama w śnie Amisia krzątała się po kuchni pełnej malutkich szafeczek. W każdej szafeczce znajdowały się skarby. W jednej z nich leżały małe dzbanuszki. Każdy dzbanuszek to podróż wujka Stefana. Wujek przywoził różne przedmioty z odległych zakątków świata. Dzbanuszki były dekorowane małymi gwiazdeczkami. Niektóre miały namalowane całe konstelacje. Używane były tylko podczas szczególnych uroczystości jak Dzień Malinowych Duszków.. W kolejnej szafeczce znajdowały się kolorowe nici, którymi babcia Ela zaszywała wszelkie dziury. Małe potworki uwielbiały bawić się w rozrzucanie kłębków po całej kuchni, co denerwowało wszystkich dorosłych domowników. W kolejnych szafkach znajdowały się pudełeczka z guzikami, ozdobne talerzyki, pocztówki i listy. Mama Amisia spędzała bardzo dużo czasu w kuchni, bo uwielbiała gotować. Tak też było w tym śnie. Klusia biegała pomiędzy szafeczkami by przygotować obiad dla całej gromadki. Nagle pojawiła się babcia. “To już kolejny rok jak nie ma z nami Amisia, nie wiem co mogło się stać” powiedziała do mamy. Klusia rozpłakała się tylko cichutko. Łkały tak dłuższy moment a potem wróciły do swoich obowiązków. 
Amiś obudził się przestraszony. Chciał pozbyć się nieprzyjemnego uczucia jakie zostało po jego śnie. Położył się więc znowu i zasnął. W jego głowie pojawił się kolejny sen. Tym razem widział tatę. Gienio naprawiał krzesełko w przedpokoju. Nagle do drzwi zapukał listonosz. Przyniósł Gieniowi zaproszenie. “To zaproszenie na zawody. Można pościgać się w tych śmiesznych, małych samochodzikach. Pewnie pół lasu się pojawi. Najważniejsza kategoria to ta dla ojca i syna” opowiadał rozradowany listonosz. Gienio westchnął tylko po cichu. 
Amiś obudził się po raz kolejny, tym razem ponowne zaśnięcie zajęło mu więcej czasu. Kolejny sen był jeszcze gorszy. Amiś widział stół ,suto zastawiony. Pomyślał, że to jest pewnie jakieś ważne święto. Na stole stały małe filiżanki, po trzy talerzyki , widelczyk, salaterki, ozdobne łyżki  i wazy. Wszyscy domownicy zasiedli do stołu, rozmawiali, wspólnie biesiadowali. Na twarzach mieli wypisany uśmiech. Ciepło rodzinne buchało w każdym kąciku pokoju. Panowała idealna harmonia. Uwagę Amisia przykuło jednak jedno wolne miejsce. Pusty talerzyk, szklanka, niezajęte krzesło, które jakby czekało na kogoś. Na krześle leżał mały kocyk. Kocyk ten przypominał Amisiowi coś, jakąś sytuację, jednak potworek nie mógł sobie przypomnieć co to takiego było. Po chwili nastała cisza, a ktoś przy pustym miejscu postawił ramkę ze zdjęciem. Na zdjęciu znajdował się mały potworek. Amiś popatrzył raz jeszcze na kocyk. Przeczytał szybko napis który znajdował się na jego dole wyszyty złotymi nitkami. “Do tulenia dla Amisia od babci” . Wtedy potworek zrozumiał, że to on znajduje się na fotografii, jego jest kocyk, a puste miejsce symbolizuje jego odejście. 
Tym razem Amiś obudził się na dobre. Poczuł w serduszku znowu to samo ukłucie. Tym razem wiedział jednak co ono oznacza. Wstał z ziemii, poprawił kapelusz i ruszył powrotną drogą do domu. Potworek uświadomił sobie, że nie potrafi żyć sam, a tęsknota za rodziną jest bardzo duża. Podreptał więc do mieszkanka. Zastał  tam śpiących domowników. W kuchni zobaczył jednak coś niezwykłego z jednej szafeczki wystawała kolorowa serpentyna i ozdoby, Amiś pomyślał chwilę i przypomniał sobie, że jutro są jego urodziny. Otarł łzę na policzku i powędrował do łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sen

       Pewnego słonecznego poranka, w Starym Lesie odbywały przygotowania do imprezy urodzinowej Moni. Wszystkie potworki pracowały więc bar...