poniedziałek, 29 lipca 2019


Mały Rysiu błąkał się po lesie. Rysiu to potworek z rodziny Astrowych. Astrowi to bardzo szanowana rodzina w naszym lesie. Mieszkają w norze w piątym magicznym drzewie. Tak, tak drzewa naszego lasu są magiczne. Co robią? Pierwsze magiczne drzewo daje nam wodę. Tak naprawdę to nie jest zwykła woda, ponieważ ma ona moc uzdrawiania chorych lub rannych. A tych u nas co nie miara. Potworki uwielbiają skakać po drzewach, bujać się na gałęziach i spadać z nich z wielkim hukiem. Jak inne zwierzęta lubimy także czasami powojować. Kłócimy się o sprawy błahe i o te całkiem ważne. Najważniejsze jest dla nas potworków jedzenie. Uwielbiamy suche resztki kory, skroplone miodem. Pycha. Aż ślinka leci mi z pyszczka. Prawdziwym frykasem są dla nas jednak bratki. Maleńkie kwiatuszki nie kwitną jednak przez cały rok i o nie w większości przypadków wojujemy. Ale, żeby nie było że jesteśmy kłótliwym gatunkiem. Nie, nie. Jedną z rzeczy które lubimy nad wyraz jest przytulanie. Lubimy ciepełko innych osób. Mamy super miękkie futerka. Jak na potwory jesteśmy bardzo mięciutcy i milusi. Wracając… Ach drzewa. Drugie drzewo to drzewo sprawiedliwości. Pomaga nam rozsądzać spory. A te pojawiają się na przykład wtedy gdy zostaje ostatni łyk pysznego miodku. Ach my potworki naprawdę kochamy jeść.
Trzecie drzewo to drzewo narodzin, tam rodzą się wszystkie małe potworki. Zostajemy tam kilka miesięcy po narodzinach. Drzewo daje wszystko co potrzebne małym brzdącom. Na najwyższej gałęzi produkowane jest mleko dla bobasków. Niżej znajdują się specjalne zioła, które przyspieszają rozwój potworków. Drzewa od czwartego do dziesiątego to magiczne drzewa zamieszkane przez  różne rodziny potworków. Także jak już pewnie policzyliście mamy siedem rodzin potworków zamieszkujących ten stary las.
Rodziny zazwyczaj są miłe dla innych rodzin, choć wszyscy wyglądamy inaczej. Mamy także inne charaktery. Różnimy się długością ogonków, szerokością nosa czy futerkiem. Futerko to jedno ze sporów potworków. Każdy sądzi, że jego jest najpiękniejsze. Potworki lubią czesać swoje futerka, polerować je i czyścić. Wbrew wszystkim bajką jesteśmy bardzo czyści. Nie kąpiemy się w błocie, a w wodzie z płatkami kwiatów lub mleku z ziołami. Każdy potworek czyści się przynajmniej cztery razy w tygodniu to nakaz naszego wodza.
Wódz potworków nazywa się Zdzisiu. Jest już starszym dziadziusiem. Ma dziesięć wnuczek i dwunastu wnuków. Z tego co pamiętam ma trzech synów i trzy córki. Rodzina Zdzisia mieszka w drzewie numer siedem. Są bardzo szanowani i sprawują władzę od pokoleń. Zdziś pomaga obmyślać plan w razie zagrożenia ze strony dzikich zwierząt czy konfliktów z innymi gatunkami. Zaprowadza pokłócone potworki do drzewa sprawiedliwości i decyduje o podaniu wody z drzewka pierwszego chorym i rannym. Każdy zna Zdzisia i każdy oddaje mu szacunek. Nie ma plemienia, stada bez władcy. My mamy Zdzisia naszego przywódcę.
O czym ja to … ach zaczęłam opowiadać wam o Rysiu. Rysiu mieszka w drzewie numer pięć. To bardzo wysokie drzewo. Jest w stanie pomieścić całą czterdziestoosobową rodzinę Rysia. Rysiu ma dopiero sześć lat. Jak na potworka to bardzo mało. Rysiu lubi spędzać czas z rodzeństwem. Ma dziesięć sióstr i czternastu braci. Najczęściej bawią się nad rzeką. Nurkują pod wodą prawie tak dobrze, jak foki. Potworki kochają wodę, szczególnie te małe potworki. Oprócz zabawy nad wodą Rysiu lubi biegać po lesie i uderzać w drzewa. Zawsze wraca poobijany do domu. Jego mama nie raz krzyczy o jego siniaki na nogach czy rękach. Rysiu jest jednak dopiero brzdącem. Nie wie, dlaczego mama się złości, chce po prostu się bawić. Zabawa jest fajna, a siedzenie w domu nudne. Najgorzej jest gdy pada deszcz, wtedy mama zabrania wychodzenia z domu. Małe potworki nie boją się jednak deszczu.
Tak też było dzisiaj. Mały Rysiu wyszedł w deszczu na dwór. Błąkał się już pół godziny po lesie. Wiecie ile to jest pół godziny? To trzydzieści minut, tysiąc osiemset sekund. Nawet nie potrafię do tylu policzyć. W samotności to bardzo dużo czasu. Rysiu był ciekawski, dlatego chciał pochodzić w samotności po lesie i poszukać tajemniczego drzewa. Tajemnicze drzewo numer dwadzieścia. Co w nim było? Było to drzewo nauki. Każdy potworek, który przypadkiem na nie natrafił dostawał lekcję, porcję wiedzy, ciekawostek. Mały Rysiu niewiele wiedział o świecie. Chciał się dowiedzieć skąd na niebie jest księżyc, dlaczego ptaki latają, a on nie i czemu rodzice są tacy duzi. Miał tak naprawdę setki pytań, które chciał zadać drzewu. Nie wiedział tylko gdzie ono jest. Rozmawiał z mamą, tatą i praprababcią. Nikt nie chciał mu pomóc.
Rysiu szedł polną dróżką. Spacerował i spacerował. Po drodze liczył leżące na ziemi kamyki. Te ładniejsze podnosił i chował sobie do torby. Rysia nudziły długie podróże, dlatego zawsze próbował umilić sobie czas przy użyciu wyobraźni. Porównywał krzaczki z dużymi zwierzętami. Naśladował ich odgłosy. Biegał obok nich i uderzał w nie. Bawił się także, że jest piratem na morzu. Nie widział nigdy morza, słyszał tylko o nim historie pradziadka. Fascynowało go wszystko , co było wodą. Pradziadek Rysia mieszkał nad morzem zanim przeprowadził się do starego lasu. Pływał codziennie w słonej wodzie i odżywiał się rybami. Niekorzystna pogoda zmusiła Wiesia do przeprowadzki. Nad morzem bowiem zrobiło się bardzo zimno, a potworki kochają ciepło.  Rysiu bardzo dobrze pamiętał historie Wiesia i bardzo chciał zobaczyć kiedyś morze. Najbardziej chciał zebrać te małe muszelki. Nie wiedział dokładnie czym są, ale wiedział , że przypominają kamyczki wykonane ze skorupki. Rysiu bardzo lubił zbierać różne drobiazgi, a w szczególności kamyczki. Rysiu także dziś szedł i je zbierał. Mijał czas, a magicznego drzewa nie było widać. Mały potworek był smutny. Jego futerko nasiąkło od wody, a nóżki grzęzły w błocie. Nagle zahaczył o gałąź. Coś się otworzyło. „Co to może być?” pomyślał. Rysiu bardzo się przestraszył i chciał uciekać, ale ktoś zawołał go do środka.
Potworek wszedł do wnętrza drzewa. Było ono wprost ogromne. Miało z pięć różnych korytarzy , które prowadziły w różne strony. Który wybrać, co zrobić? Rysiu zawołał „Halo, pomocy” Odpowiedziało mu echo. Potworek stwierdził, że to świetna zabawa i zaczął nawoływać głośno przeróżne wyrazy. „Jestem Rysio, Rysio, Rysio..” Rysio śmiał się głośno i cieszył z tak dobrej zabawy. Nagle usłyszał inny głos niż swój, czy echo. Był to głos chłopca. Rysiu wiedział o istnieniu ludzi, ale nigdy ich nie widział. Chłopiec zawołał do siebie Rysia. „Jesteś w drzewie wiedzy, czego chciałbyś się dowiedzieć?” zapytał go chłopiec. Rysiu był zakłopotany tym pytaniem. Wszystkie pomysły uleciały mu z głowy. „Co to są uczucia…” wyszeptał tylko. Chłopiec chwycił za rękę potworka. „Pokażę ci po kolei każde z nich” powiedział mu chłopiec.
Zabrał go do domku gdzie mieszkała mała dziewczynka. Trzymała zepsutą lalkę. Od małej Barbie odleciały wszystkie elementy, bo ktoś na nią nadepnął. Dziewczynka płakała w kąciku. „To jest smutek” powiedział chłopiec „Ale co to za ciecz?” zapytał potworek. „To łzy, płyną gdy ktoś czuje się źle, na przykład jest smutny jak ona, smutek jednak mija. Chodźmy dalej” odpowiedział mu chłopiec.
Pojawili się na placu zabaw. Mali chłopcy biegali naokoło huśtawek , bawiąc się w rycerzy. Ich mama stała dumna w oknie, bo wyszło jej piękne ciasto. „Gdy jest nam dobrze, to wtedy czujemy szczęście bądź radość. Śmiejemy się, chcemy dzielić to uczucie z innymi. Jednak i ono szybko mija. Chodźmy dalej.” powiedział chłopiec.
Potworek nie mógł doczekać się kolejnego obrazu. Zobaczył jadący szybko samochód a w nim młodą dziewczynę. Samochód skręcił gwałtownie w lewo i prawie uderzył w drzewo. Dziewczyna na przednim siedzeniu nie odrywała rąk od twarzy. „Co ona robi?” zapytał Rysio. Chłopiec spojrzał na Rysia i opowiedział „ Boi się, czuje obawę przed tym, że samochód się rozbije. Gdy się boimy odczuwamy strach. Strach ma wiele rodzajów i wiele przyczyn. Powoduje, że nie możemy mówić i się ruszać, czasami motywuje do działania. Strach można jednak przezwyciężać , dlatego przemija. Chodźmy dalej”.
Potworek był pełen podziwu dla obrazów, które widział. Nigdy wcześniej nie słyszał o uczuciach, emocjach. Nie widział skąd się biorą i dlaczego się pojawiają. Jednak słuchając wyjaśnień chłopca wiedział, że też je odczuwa. Następny obraz to śpiewająca dziewczynka. Śpiewała tak pięknie i tak wysokim głosem, że zapierało dech w piersiach. Jej głosik był cienki, wysoki, radosny. Jej mama patrzyła na nią z podziwem, a w jej oczach można było dostrzec łzy. „ Płacze to znaczy, że jest smutna prawda? Nie podoba jej się pewnie ten śpiew.” Powiedział Rysio. „To nie smutek, to wzruszenie. Gdy coś podoba ci się bardzo wzruszasz się. Wzruszenie to coś co odczuwasz gdy jesteś bardzo szczęśliwy, coś zachwyca cię bardzo. Pani jest również dumna ze swojej córki. Dumę czujesz, gdy komuś się coś udaje, gdy ktoś ci bliski jest w czymś dobry. Gdy cieszysz się, że komuś tak dobrze idzie. Mama jest dumna, że córka tak świetnie śpiewa. Jednak duma też przemija. Chodźmy dalej.
Zobacz na tego chłopca” powiedział. „Zakrywa rękami twarz i płacze. Czy to znaczy, że się boi ?” zapytał Rysiu. „Tak chłopiec boi się reakcji mamy, gdyż zbił jej ulubiony wazon. Zobacz mama krzyczy na niego, odczuwa złość. Złość często pojawia się, gdy ktoś zrobi coś co nam się nie spodoba, towarzyszy jej smutek. Jednak złość znika tak szybko jak się pojawia. Chodźmy dalej.” Odpowiedział. Rysiu stawał się powoli zmęczony „  Daleko jeszcze ?” zapytał. „Poznasz jeszcze trzy uczucia” odpowiedział mu chłopiec.
Rysiu zobaczył nagle chłopca, który zbił sobie kolano „Płacze czy to znaczy, że odczuwa strach bądź smutek?” zapytał Rysiu.” „Nie, on odczuwa ból. Gdy się uderzysz, jesteś chory , czujesz się źle, to możesz odczuwać ból. Ból fizyczny da się przezwyciężyć, bądź zwalczyć lekami, chodźmy więc dalej” odpowiedział mu chłopiec.
„ Co widzisz Rysiu?” „Pani płacze, czyta list , zakrywa twarz. Czy ona jest smutna, zła czy przestraszona?” odpowiedział potworek. „Rysiu ona tęskni za swoim mężem który wyjechał kilka miesięcy temu na wojnę. Tęsknota to uczucie, które przychodzi gdy nie widzisz długo kogoś bliskiego. Bardzo pragniesz żeby był z tobą, ale to nie możliwe. Płaczesz , bo jesteś smutny. Boisz się, że nie zobaczysz go znowu. Tęsknota nie zawsze mija, na przykład wtedy gdy ludzie umierają i nie ma ich już z nami. Tęsknota jest, więc trwalsza od wszystkich innych uczuć, które widziałeś. Chodź, pokażę ci jeszcze jedno uczucie.” powiedział chłopiec.
Rysiu powędrował za chłopcem. Co zobaczył? Widział parę całującą się i tulącą. Spojrzał na biegające obok nich dzieci. Widział radość z tego, że są razem. Ujrzał troskę, gdy mężczyzna gładził kobietę bo brzuchu , gdzie było ich kolejne dziecko. Zobaczył dumę i wzruszenie w oczach ojca gdy chłopiec grał pięknie na fortepianie. Widział smutek i troskę w oczach matki, gdy córka się uderzyła. „Co to za uczucie ?” zapytał potworek. „Rysiu to uczucie, które jest silniejsze niż wszystkie pozostałe, które nie przemija. Wytrzymuje radości i smutki. Porażki i powodzenia nie są dla niej przeszkodą. Łączy wiele uczuć. To miłość. Jedno z najważniejszych uczuć, którym możesz obdarzyć drugą osobę” odpowiedział mu. Rysiu stał zdumiony. Kochał swoją dużą potworkową rodzinkę, ale nigdy wcześniej nie potrafił nazwać tego uczucia. Miłość, kochać …
„Nasza podróż dobiegła końca . Teraz wiesz wszystko o uczuciach” powiedział mu chłopiec. Potworek uradowany pobiegł do domu. Uderzył się po drodze w drzewo, ach ten ból. Minął siostrę , która zrobiła fikołka do wody „Jestem dumny” pomyślał. Zobaczył, że jest późno, czuł strach, że nie zdąży na kolację. Widział jak mama krzyczy na małego potworka „ Jest na niego zła, ciekawe co zrobił” pomyślał. Widział płaczącego potworka „czy to smutek ?” 
Czuł niezmienną radość, że wraca do domu. Wbiegł do drzewa i schodami udał się do stołu. Cała rodzina jadła już kolację „Kocham was wszystkich” krzyknął Rysiu i usiadł do stołu.

czwartek, 25 lipca 2019


Stary las za siódmą górą, hm może za ósmą, nie nie za szóstą górą zamieszkują potworki. Potworki to dziko żyjące osóbki. Tak, nazywamy się osóbkami. Kim właściwie jesteśmy? Jesteśmy puchatymi, malutkimi zwierzętami. Potworki zamieszkują ten las od bardzo dawna. Podobno pierwszy przyszedł do naszego lasu praprapra a może jeszcze jedno pra dziadek Teofil.
Dziadziuś Teofil był ogromną, puchatą kuleczką. Przynajmniej wszyscy go takiego pamiętają. Lubił zbierać tłuszczyk na zimę jedząc dużo kory. Później przez pół jesieni i całą zimę nie wychodził z domu, a właściwie z drzewa, które jest naszym mieszkankiem. Dziadziuś lubił siedzieć przy kominku sącząc sok z brzozy. Opowiadał wtedy wnuczętom historie z czasów jego młodości. Ile lat miał dziadek? Ciężko powiedzieć, bo jego opowieści sięgały hen daleko, dalej niż nasze sześć gór. Dziadziuś Teofil obdarzał miłością wszystkie potworki. Dbał o to, żebyśmy nie wychodzili na dwór gdy padał deszcz i przecierali zęby kawałkiem pnączy bluszczu. Przecieranie zębów jest bardzo ważne, aby były mocne i zdrowe. Ach bardzo tęsknię za dziadkiem Teofilem.
Wracając do historii potworków, jesteśmy tu od dawien dawna. Dziadek Teofil mieszkał na początku na północ od naszej wioski. Prowadził życie bardzo rozrywkowe, wszystkie zwierzęta znały dziadka. Teofil uwielbiał taplać się w błocie dla zabawy. Uwielbiam historie dziadka Teofila o księżycu i gwiazdach. Uważam, że gwiazdy mają magiczne moce, a potworki lubią magiczne moce.  Dziadek opowiedział mi jedną z historii zimą, gdy już śnieg przykrył swoim puchem całą okolicę. Wtedy potworki siedzą w swoich domkach i wiemy, że jest to czas na opowieści. A było to tak. Pewnej nocy, gdy było już bardzo ciemno, a wszystkie zwierzęta spały Teofil wraz z grupką swoich przyjaciół wybrali się nad rzekę. Usiedli razem nad brzegiem i patrzyli w ciemne niebo. Gwiazdy tej nocy świeciły bardzo mocno. Chmurki schowały się gdzieś daleko od nich. Gwiazdozbiory przypominały zwierzęta i rośliny. Jeden wyglądał jak dzika puma. Puma z wielkimi zębami. Grr to bardzo niebezpieczne zwierzę. Druga wyglądała jak bratki. Ślinka mi leci z pyszczka, bratki są przepyszne. Wiecie dlaczego je jemy? Mój wujek zerwał je dla cioci Asi. Ciocia Asia jest dużym łakomczuszkiem, dlatego nie wiedząc co to jest, zjadła je. Kwiatki posmakowały jej bardzo i od tego czasu jadamy je wszyscy w starym lesie.
Trzeci gwiazdozbiór wyglądał jak króliczki. To wcale nie jest prawda, że króliczki są bardziej miękkie od potworków. Księżyc świecił coraz mocniej. Teofil wraz z przyjaciółmi wybrali się w dół rzeki. I wtedy przytrafiło im się coś niesamowitego. Trawa mocno zaszeleściła, liście podniosły się w  górę , a z nich wyłonił się mały jelonek, który kazał im podążać za sobą. Jelonek pędził do przodu , tak szybko, że potworki musiały biec ile tylko sił w nogach. Teofil miał najdłuższe łapki dlatego był najbliżej jelonka. Reszta ciężko dyszała z tyłu, ale nie chcieli się zgubić. Zatrzymali się przy dużej skale. Skała mierzyła chyba z dziesięć metrów.  Na jej szczycie stał wilk. Wilk jak to zwykle robią wilki wył w kierunku księżyca. Jego wycie było słychać z daleka. Niespodziewanie księżyc stawał się coraz większy i większy. Potworki miały wrażenie, że przybliża się w ich kierunku. Odsunęli się przestraszeni. Nie widzieli takiego zjawiska nigdy przedtem. Teofil złapał za rękę Michasia i Marysię. Przyjaciele zastygli w bezruchu. Nastała cisza tak duża, że aż słychać było bzyczenie komarów. Komary nie zdawały sobie sprawy z powagi sytuacji i kąsały złośliwie potworki. Nagle nastała światłość. Księżyc przybliżył się teraz naprawdę mocno, a z jego wnętrza wyskoczyła postać. Był to starszy pan. Przypominał w połowie człowieka w połowie potworka. Był więc kimś pomiędzy naszym światem, a światem ludzi. 
Jak to zwykle bywa, magiczne postacie, pojawiają się w magicznych sprawach. Starsza postać zbliżyła się do Teofila „Witajcie, zostaliście wybrani do pełnienia ważnych funkcji” powiedział. Michaś spojrzał ponurym wzrokiem na postać „Co to właściwie oznacza?” zapytał. „Jeśli odpowiecie na kilka pytań i wykonacie moje polecenia, wskażę każdemu z was drogę, gdzie zapoczątkujecie populacje potworków i będziecie jej wodzami. Pytanie numer jeden: Jaki to zwierz a może roślina, co plamy na sobie te ma? Nie chodzi, nie je lecz daje schronienie.” Potworki nie wiedziały co to jest. Głowiły się, drapały po małych główkach. Teofil powoli tracił nadzieję. Nagle Marysia zaczęła biegać po lesie. Inne potworki patrzyły zdumione. „To brzoza , brzoza” krzyczała. Reszta potworków patrzyła na nią z podziwem , przecież odpowiedź była tak prosta. „Dobrze Marysiu. Odpowiedziałaś jako pierwsza, dlatego to koniec twoich zadań, udasz się na północ, znajdziesz inne potworki i zapoczątkujesz populacje w lesie nadziei.” powiedział jej starzec. Marysia była bardzo smutna, bo nie chciała się  rozstawać ze swoimi przyjaciółmi. Postanowiła, że zaczeka z nimi do końca, żeby móc się pożegnać. „Pytanie numer dwa. Maleńkie i słodkie. Marchewki zjadają, puszyste ogonki mają” Potworki czuły jak czas ucieka. Wyobrażały sobie w głowie dużą klepsydrę, w której piasek przesypuje się na drugą stronę. Nagle Michaś krzyknął „To króliki” „Bardzo dobrze Michasiu. Teraz czas na zadanie, musisz przynieść mi dużą gałąź z drzewa bukowego” powiedział starzec. Michaś popędził w stronę dużych drzew.
Teofil stał bardzo niezadowolony. Nie podobało mu się, że został ostatni. Nie potrafił przegrywać , bał się, że nie uda mu się odpowiedzieć na ostatnie pytanie i zostanie sam. Starzec widział, że coś trapi Teofila. „Nie zawsze bycie ostatnim oznacza przegraną Teofilu”. Oto pytanie dla ciebie. Smaczne, różowe, lasu to dary. W górę od słońca rosną i to nie są żadne czary. Chętnie je zjadamy bo ich słodyczą się zachwycamy.” Teofil zaczął główkować. Hmm co jest różowe. Rozmyślał nad przeróżnymi owocami, które spotykał w lesie. „Były takie owoce, te których nie lubię. Były takie małe, różowe. Tylko jak one się nazywały” myślał. „Teofilu, czas mija, ale zastanów się dobrze nad swoją odpowiedzią”. Teofil był zakłopotany, zawsze radził sobie dobrze w zgadywankach. Światło księżyca oświetliło jego twarz. Wraz ze światłem w jego głowie zaświeciła mała lampeczka. Znał już odpowiedź. „To maliny, to maliny” powiedział rozpromieniony. Starszy pan uśmiechnął się do niego „Bardzo dobrze sobie poradziłeś. Twoim zadaniem będzie przyniesienie kamienia, który znajduje się na szczycie tej góry. Musisz zdążyć dopóki nie pojawią się pierwsze promienie słońca”. Teofil pobiegł w drogę. Wspinaczka na szczyt była bardzo ciężka. Dziadek czuł, że może mu się nie udać, ale nigdy się nie poddawał. W drodze myślał nad tym jaka będzie jego nowa rodzina i dom. Smutno mu było, że rozstaje się z przyjaciółmi. Teofil po długiej wspinaczce dotarł na górę. Szczęśliwy dojrzał duży kamień, chwyciłł go do ręki. Gdy nagle pojawił się mały wilk. „Teofilu zanim weźmiesz ten kamień musisz odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie” powiedział mu wilk. Potworek był już bardzo zmęczony i nie chciał odpowiadać na żadne pytania, ale postanowił, że musi spróbować. 
„Ochroną jest dla drzewa niczym sukienka. Piękna dodaje mu , gdy na nie zerkasz. Przez niektórych zjadana, najchętniej gdy miodem polana” . Teofil nie wierzył w swoje szczęście. Pomyślał jeszcze przez chwilę i odpowiedział na pytanie „To kora drzewa”. Uradował się bardzo, bo jego odpowiedź była poprawna. Potworek wziął szybko kamień i powędrował w dół. Na dole czekał na niego już Michaś. Obaj oddali przedmioty starcowi. „Michasiu ty pójdziesz na wschód, zaś ty Teofilu na południe. Zbierajcie po drodze poznane potworki i zabierzcie je do swojego stada. Potworki stały na środku lasu. Nastała cisza, postać z księżyca zniknęła. Wiatr delikatnie rozwiewał futerka potworków. Wszyscy wiedzieli, że czas się pożegnać. Przytulili się czule i ruszyli w różne strony jak tylko pojawiły się pierwsze promienie słońca. Dziadek Teofil szedł na północ podśpiewując pod nosem. Spotkał wiele potworków, które zabierał ze sobą. Wszystkim opowiadał niezwykłą historię jaka wydarzyła mu się tamtej nocy. Potworki chętnie do niego dołączały. Po kilku dniach znaleźli się na miejscu, w starym lesie. Było tam dużo drzew, a każde z nich to jedno małe mieszkanko. Potworki zasiedliły las. I taka oto jest nasza historia.   

Sen

       Pewnego słonecznego poranka, w Starym Lesie odbywały przygotowania do imprezy urodzinowej Moni. Wszystkie potworki pracowały więc bar...