poniedziałek, 4 listopada 2019

W starym lesie nadszedł wreszcie ten dzień gdy małe, niedawno urodzone potworki opuszczały drzewo narodzin. Oznaczało to, że od dzisiaj stają się one bardziej samodzielne i będą mogły uczestniczyć we wszystkich codziennych i niecodziennych historiach z życia mieszkańców lasu. Aby jednak to się stało małe potworki muszą przejść specjalne testy, które sprawdzają gotowość do samodzielnego życia.
W drzewie narodzin od samego rana panowało wielkie poruszenie. Każdy z potworków, które dzisiaj miały opuścić to miejsce, przygotowywał się do testów, które miały nastąpić dzisiejszego popołudnia. Wśród oczekujących znajdowała się Mania i Kalina. Dziewczynki były od początku dobrymi koleżankami. Spędzały ze sobą bardzo dużo czasu. Mania była starsza od Kaliny o pięć minut. Obie urodziły się, jak każdy potworek w drzewie narodzin starego lasu i spędziły tam 5 lat. Poświęciły więc dużo czasu na wspólne rozmowy czy zabawy. Znały swoje mocne i słabe strony. Mania i Kalina tego dnia miały przekonać się jak silna jest ich przyjaźń i czy przetrwa najtrudniejsze doświadczenia. Do tego czasu brakowało jednak kilka godzin. 
Dziewczyny przygotowywały się starannie do wydarzeń, które miały mieć miejsce już za parę chwil. Potworki te małe i te całkiem duże pojawiły się na srebrzystej polanie. Małe dzieci ustawiły się w pierwszym rzędzie. Rządek ten przypominał trochę krzywy płotek od domu, bo małe potworki różniły się wzrostem. Różnice te wynikały z tego jak dobrze się odżywiali, a także z tego jak wiele wykonywały specjalnych ćwiczeń. Najwyżsi jedli dużo kory z brzozy i codziennie rano wykonywali serię podskoków i fikołków, które wzmacniały ich mięśnie. 
Mania i Kalina były jednymi z najwyższym maluchów. Obie starannie przygotowywały się do zawodów. Gdy nastał dzień weryfikacji umiejętności bardzo chciały wypaść jak najlepiej. 
Pierwszą z konkurencji było wspinanie się na drzewo. Każdy z maluchów musiał jak najszybciej pojawić się  na samym szczycie. Cel był bardzo wysoko, ale żaden z uczestników nie zamierzał się poddać. Minuty mijały a potworki przesuwały się coraz wyżej i wyżej. NIe każdy jednak radził sobie dobrze. Niektóre słabsze dzieci zostawały całkiem w tyle, były też takie które radziły sobie niczym ninja. Na czele stawki stanęli Mania , Kalina i Radek. W głowie dziewczynek zajaśniał plan, aby pozbyć się przeciwnika. Uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo. Mania mrugnęła lewym okiem i zabrała się do pracy. Potworki zaczęły wspinać się coraz szybciej, a drzewo stawało się coraz węższe, przybliżyły się więc do siebie znacznie. Zaczął się moment największej rywalizacji, dziewczyny przeszły do  wdrażania swojego okrutnego planu. Kalina wyjęła z torby sok z brzozy, jednak nie zamierzała go pić. To nie tak, że zgłodniała podczas zawodów. Napój ten miał posłużyć jej do całkiem innego celu. Wspięła się więc teraz wyżej niż pozostali, odkręciła zakrętkę z butelki i rozlała ciecz na drzewo. Sok rozpłynął się po gałęziach i zalał całą lewą stronę. W tym momencie Kalina i Mania przeskoczyły na prawo, aby uniknąć zagrożenia. A Radek, ach tak, Radek przykleił się na dłuższą chwilę co uniemożliwiło mu szybkiego dotarcia na górę. Konkurencję wygrała Kalina. A obie dziewczyny przybiły sobie piątki za to, że ich plan tak świetnie się powiódł.
W następnych konkurencjach plan potworków się powtarzał. Każdorazowo dziewczyny robiły wszystko by wygrać i tak też się działo. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie to, że w ostatniej konkurencji rywalizację podjęły już tylko dwie osoby - Kalina i Mania. Dziewczyny dotychczas współpracujące ze sobą, teraz nastawione były na zwycięstwo. 
Ostatnią z konkurencji był bieg przez przeszkody, które znajdowały się od siebie w równych odstępach. Różniły się one poziomem trudności. Kalina i Mania ruszyły, gdy tylko najstarszy z rodu potworków uderzył w gong. Dziewczyny prześcigiwały się, na twarzach malowało im się zawzięcie i nieustępliwość. Potworki, które wcześniej razem stawały przeciwko innym, teraz stanęły przeciwko sobie. Mania, biegnąca za Kaliną, niewiele myśląc, rzuciła w przyjaciółkę szyszką. Kalina potknęła się i upadła na ziemię. To był odpowiedni moment aby przyspieszyć kroku i oddalić się nieco. 
Mania była już blisko mety, ale coś nie pozwoliło jej do niej dobiec. Ona również otrzymała strzał od koleżanki szyszką. Dziewczyny leżały więc obie na ziemi nie mogąc się ruszyć. Po chwili zbliżyły się do siebie. Popatrzyły na siebie z uśmiechem. “Przepraszam” wyszeptały równocześnie. Do mety dobiegły razem, a ten dzień przeszedł do historii jako pierwszy dzień ich przyjaźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sen

       Pewnego słonecznego poranka, w Starym Lesie odbywały przygotowania do imprezy urodzinowej Moni. Wszystkie potworki pracowały więc bar...